Temat co prawda już nieco przebrzmiały, ale jak na pewno zauważyliście było akurat w ostatnich dniach sporo innych tematów, równie gorących i z pewnością bardziej pilnych. Ale na fotorelacje nigdy nie jest za późno. Zatem – Buergbrennen. Wiecie co to jest? Na pewno. A jeśli nie wiecie, doczytajcie koniecznie w naszym Informatorium.
Po 2 latach covidu, w tym roku odbyło się znów normalnie, to jest bez żadnych ograniczeń. Ale zauważyliśmy też pewne zmiany. Zmiana pierwsza – coraz mniej płonących krzyży na Buergbrennen, a coraz więcej czegoś, co przypomina tytułowy „Buerg” – drewnianych konstrukcji przypominających zamki, czy inne budowle. Ciekawe... czyżby sekularyzacja w Luksemburgu dotarła aż tak daleko? :D
Druga różnica – coraz więcej wokół Buergbrennen międzynarodowej społeczności Luksemburga. Powoli i to święto wychodzi poza ramy czysto luksemburskich zwyczajów. Na tegorocznym Buergbrennen w jednej z małych wiosek na luksemburskiej prowincji, w regionie, który jeszcze parę lat temu był niemal ostoją czystej luksemburskości, wokół płonącego zamku zgromadziła się kilkudziesięcioosobowa grupa, z której emanowała nie tylko energia, dobry nastrój oraz zapach alkoholu i grochówki ;) ale także dobywały się rozmowy w kilkunastu językach. Usłyszeliśmy m.in. (oczywiście oprócz luksemburskiego): angielski, niemiecki, francuski, ale też jakiś bliżej nieokreślony język słowiański (prawdopodobnie serbski lub chorwacki), jakiś język pozaeuropejski (być może któryś z afrykańskich) oraz... ukraiński.
A jak było? Zobaczcie sami. Buergbrennen 6 marca 2022 r. – z bliska i z daleka.