Trwało to całe 17 lat, nim udało się w końcu przywrócić drożność 350 m odcinka drogi krajowej N27 między Erpeldange a Michelau. 6 lipca 1997 w następstwie burzy z intensywnymi opadami deszczu osunęło się na drogę niedaleko zjazdu z Erpeldange ponad 3000 m3 skał.
Problemem na następne niemal 2 dekady okazało się nie tyle usunięcie gruzu, ale znalezienie skutecznej metody na umocnienie osypiska tak, by zapobiec powtórzeniu się sytuacji w przyszłości. Pomogło w końcu 2,3 mln euro oraz holenderska firma specjalizująca się w rozwiązywaniu problemów natury geologicznej. Zastosowane rozwiązania, polegające na rozpięciu systemu stalowych sieci i lin stabilizujących skałę nad tym odcinkiem drogi, typowe jest dla znacznie trudniejszego terenu, bo stosowane głównie w wysokich górach skalistych. Czy rzeczywiście telepanie się mieszkańców Doliny Górnej Sury, lokalnej komunikacji oraz licznych szczególnie w sezonie letnim turystów po dwóch prowizorych stalowych przeprawach musiało trwać aż 17 lat? A czy budowa tuenlu Gousellerbierg musiała trwać niemal tyle samo? A tunel Grouft?... Widać musiało, skoro tyle trwało, że zacytujemy z klasyki gatunku :)
Ale co tu narzekać – najważniejsze, że już działa, co widać na załączonych obrazkach. Mostów nie zdemontowano i jeden z nich jest nawet nadal przejezdny. W końcu po drugiej stronie rzeki pozostały pola uprawne oraz lokalna droga do Burden. Pewnie więc ten mostek jeszcze się długo przyda.