NASZE PUBLIKACJE

Relacja z 31. Finału WOŚP

Relacja z 31. Finału WOŚP

29 stycznia odbył się kolejny Finał WOŚP w Luksemburgu. W trochę skróconej 4-godzinnej wersji, ale za to wypełnionej co do minuty atrakcjami. Organizatorzy, czyli stowarzyszenie Gramy Razem, wraz z grupą wolontariuszy, zaczęli się krzątać na sali już od godziny 10.00.

Trzeba było podgrzewać jedzenie w barze, pokroić ciasta, rozstawić stoły i krzesła, przygotować stanowiska ze sprzedażą. Na scenie instalowano nagłośnienie, stoły zapełniały się gadżetami, przybywało ludzi i wreszcie na scenę weszła Anna Sowada, szef luksemburskiego Sztabu. Oficjalnie rozpoczęliśmy świętowanie :-)

Ale, ale…wróćmy o jeden dzień, bo przecież pierwsze imprezy odbyły się w sobotę.

Do zwiedzenia Belval zaprosiła Agnieszka Szmidt wraz z polska.lu. Grupa chętnych do zwiedzania zasiliła szczodrze wośpową skarbonkę, a w zamian mogli zapoznać się z przemysłowym Belvalem, który powoli odchodzi w zapomnienie.
Ledwo słońce pojawiło się na niebie na maraton wyruszyła grupa dzielnych piechurów pod przewodnictwem Iwony Mastalskiej, która przeszła całą trasę maratonu, a inni uczestnicy mogli wybrać sobie krótsze trasy. Każdy bez wyjątku płacił za każdy kilometr tego marszu w dość mroźnej pogodzie. Wzór do naśladowania dla tych, którzy mają bez liku wykrętów od wyściubienia nosa z domu.
Dodajmy do tych bohaterów „morsowiczów”, którzy zanurzyli się w ożywczej wodzie i wiecie co? Także za to zapłacili!
Do grona osób lubiących marznąć za opłatą dołączyła Agnieszka Strzebińczyk. Green Forest zorganizowało spacer po lesie i również na to znaleźli się chętni.

Toczymy tę opowieść zupełnie nie po kolei, bo wrócimy jeszcze do 21 stycznia, gdyż tego dnia odbył się mecz piłkarski 35+. Polska reprezentacja wygrała w Wiltz z miejscową drużyną 6:3. To oczywiście cieszy, ale dla nas ważne jest to, że drużyna ofiarowała koszulkę na licytację i ta licytacja jeszcze się toczy na Allegro.
Inne sportowe wydarzenie, to bieg charytatywny, który Łukasz Gutkowski i Dagmara Maziukiewicz wraz z wolontariuszamii przygotowali w Walferdange. Zawodnicy biegli oczywiście w szczytnym celu, ale też na pewno, by zdobyć medale specjalnie przygotowane na tę okazję i piękne dyplomy.

A teraz wracamy do sceny w Merl. Przemowa powitalna zakończona, zaczęły się licytacje.
Co rusz na scenę wkraczała Martyna Adamska wraz z młodzieżą prezentującą przedmioty. Nad sprawnym przebiegiem licytacji czuwały Danka, Hania i Ania.
Licytacje przebiegały sprawnie i prawie wszystko się sprzedało. Przy okazji mieliśmy jednak chwile romantyczne: gentleman, który kupił za 120 euro wejściówkę na spektakl Soni Bohosiewicz, oddał ją w ręce dwóch dziewczyn, które odpadły wcześniej z walki. Chętnie się dowiemy, co się później działo z taką filmową historią…
Mieliśmy też chwile załamania, gdy wylicytowany obraz nie chciał się zmieścić do samochodu. Nic dziwnego, bo sam Matejko by się nie powstydził obrazu o wymiarach 3x1 metr. Obraz kupiony został za 200 euro, co w przeliczeniu na 1m kwadratowy było niskobudżetową inwestycją w kulturę.
Za najwyższą kwotę 215 euro wylicytowano udział w audycji w radiu Ara. Moglibyśmy powiedzieć, że sprawiła to Monika Zytka, która osobiście wyszła na scenę, gdyby nie to, że zwycięzca oddawał głosy online, więc na elokwencję i urodę nie dał się złapać. Ani chybi sława Oli i Moniki oraz Ptasiego Radia rozeszła się już po Luksemburgu.

Przenieśmy się na chwilę do baru, by tam spojrzeć na menu: pierogi, bigos, zupy, paszteciki i ciasta, napoje. Jak zwykle pierogi skończyły się pierwsze, później zniknęły inne potrawy obiadowe. Trochę dłużej na ladzie stały ciasta, bo to przecież po obiedzie, do kawy. Silna barowa ekipa bardzo zorganizowanych i odpowiedzialnych osób pracowała wcześniej nad przygotowaniem potraw i najdłużej zajmowała się przygotowaniem i sprzątaniem swojego miejsca pracy. Nasi żywiciele: Dorota i Grzegorz, Agnieszka i Grzegorz, Magda, Agnieszka, Karolina i Kuba, Ania i Marcin, Ewa, Jarek z córką, Iza. I ci wszyscy co przynieśli ciasta, co pomagali z doskoku. No i oczywiście wspaniali Ewelina i Chico Cardoso, którzy darowali nam napoje bo baru, a w swoim sklepie sprzedawali gadżety i bigos.

Kto nie zdążył na pierogi, to miał ucztę dla duszy. Trzy koncerty naszych miejscowych Gwiazd.
Agnieszka Strzebińczyk w duecie z mężem, czyli TwoPlay. Piękne aranżacje, melodyjne utwory i wszystko to zaśpiewane z sercem, nie tym naklejanym.
A Polanie, jak zwykle zatańczyli, zatupali, zatrzepotali spódnicami i połami surdutów. Było barwnie, było swojsko, a jak wkroczył Lajkonik, dzieciarnia przysunęła się pod scenę. Sesja zdjęciowa z zespołem trwała chyba 3 godziny, aż tym pięknym dziewczynom zabrakło uśmiechu.
Pod koniec Finału przyszedł czas na Sylwię i Radka z Cold Nights. Zrobiło się nastrojowo i lirycznie, ludzie przystanęli i odetchnęli.

Zapytacie, co robiły dzieci, gdy dorośli się dobrze bawili? Dzieci były tak zajęte w kąciku dla dzieci, że tylko wspólne zabawy na sali ich na chwilę wyciągały. Dzięki Ani Walak, Kasi Raczkiewicz, Asi Szwed, Kasi Ślązak i ich pomocnikom nikt się nudził.

Cała ta impreza to wielka zbiórka pieniędzy, więc nie możemy zapomnieć, że spory dochód przyniosła sprzedaż wośpowych gadżetów, także tych luksemburskich. Ania Sowada szefowała także tutaj i zachęcała do kupna. A na stoisku z zabawkami i książkami królowała Ania Matacz wraz z dziećmi.
I były jeszcze panie z Golden Pearls M&M, które wykupując stolik pod swoje stoisko także dorzuciły się do zbiórki.

Na zamknięcie wieczoru przenieśliśmy się do Mirador na koncert Milestone Inspector. Arek Piechowski wpadł na chwilę na scenę w Merl i dał pokaz swoich wokalnych umiejętności w duecie z Agnieszką Strzebińczyk, więc wielu poleciało za jego głosem na ten koncert.

To prawie wszystko. Może jednak zainteresują Was jeszcze webinary podatkowe z KTM Compta? One dopiero się zaczną.

Organizatorzy ogłosili, że zebrano już ponad 16 000 euro. To jeszcze nie cała kwota, bo trwają jeszcze licytacje na Allegro i sprzedaż gadżetów. Dużo jest nas Polaków o czułych sercach, którzy nie szczędzili centów.
Kasy pilnowali ludzie o sprawdzonej uczciwości Magda i Michał, Dagmara pomagała liczyć zawartości puszek. Wszystko jest zanotowane, zapieczętowane i przekazane. Przelewy sprawdzone. Maciek to wszystko skrupulatnie jeszcze raz sprawdzi, podliczy i ogłosi, ile ostatecznie zebrano.

Długa ta opowieść…A pomyślcie, że przygotowanie tego wszystkiego trwało jeszcze dłużej. Pomyślcie, że są w Luksemburgu Polacy, którym się chce. Pomyślcie o tym, gdy następnym razem będą prosić o ciasto, czy inną pomoc. Warto być częścią takiego wspaniałego zespołu.
Wybaczcie, jeśli pamięć reporterska zawiodła i kogoś ominęliśmy w relacji. Lista zasłużonych jest długa.

Zapraszamy do fotorelacji z tego Finałowego Dnia.

Dziękujemy za zdjęcia dobrze zapowiadającej się fotografce, Julii Zaglaniczny. Życzymy jej powodzenia w rozwijaniu swoich zdolności.
zdjęcia: © Julia Zaglaniczny, IG: jz_photowriter
oraz inni organizatorzy Finału, którzy nam swoje zdjęcia życzliwie przekazali. Dziękujemy.