- Brakuje Wam tutaj morza? Szumu fal i aromatu morskiej bryzy? Odnaleźć to wszystko możecie w... Junglinster. O pierwszej w Luksemburgu, stworzonej przez mieszkającą tu od 17 lat Polkę, Jadwigę Jakóbek, grocie solnej, o tym, że łatwiej jest przenosić góry (solne) niż zmagać się z lokalną biurokracją, a także o tym, że warto realizować nawet te najbardziej szalone pasje, przeczytacie w niniejszym wywiadzie.
Jadwiga Jakóbek: Przyjechaliśmy do Luksemburga siedemnaście lat temu, z dwójką malutkich dzieci, dwiema walizkami i dyplomami ukończenia studiów w kieszeni. Mój mąż Jacek został tu oddelegowany przez Biuro Handlu Zagranicznego na kontrakt do firmy Hochtief i rozpoczął „wielkie budowanie“ banków i Instytucji EU na Kirchbergu. Przeszliśmy całą drogę Polaka w Luksemburgu – szkoły językowe, kolejne pozwolenia na pracę, wynajęte mieszkanie, wreszcie po trzech latach, a więc stosunkowo szybko, kupiliśmy tutaj ziemię , na której stanął nasz dom. Czuliśmy się, jako Polacy, prekursorami takiej drogi – naszym pragnieniem było jak naszybsze uzyskanie życiowej stabilizacji, co oznaczalo rezygnację z rozwiązania pozornie łatwiejszego, tzn. wieloletniego wynajmu mieszkania.
Na początku tylko Jacek pracował, a ja zajmowałam się dziećmi. Kiedy nieco już podrosły, postanowiłam znaleźć dla siebie jakies zajecie, toteż po prostu wyszłam z domu i... znalazłam. Bez agencji pośrednictwa pracy, bez wysyłania setek CV. Przechodząc któregoś dnia obok hotelu zobaczyłam wewnątrz przez witrynę basen (Cascada-Müllerthal), Wstąpiłam i zapytałam, czy nie potrzebują ratownika i instruktora pływania. I tak zaczęłam od prowadzenia gimnastyki wodnej, a niedługo później miałam już całą szkołę z Bech na lekcjach plywania! Jak się okazało (na moje szczęście), w hotelu tym był również gabinet kinezyterapii. Otrzymawszy stosowne pozwolenia zaczęłam prowadzić tam także masaże. Po zdobyciu doswiadczeń zaproponowano mi pracę w dość elitarnym business-fitness club „Monnet“ w Instytucjach EU. Ten moment w życiu okazał się moją zawodową trampoliną. Pracowałam tam trzy lata...
M.W.: ...aż w pewnym momencie postanowiłaś przejść na własny rachunek.
J.J.: I to było najlepsze co mogłam zrobić! Otworzyłam gabinet w naszym domu. Mając kontakt z wieloma chorymi ludźmi, szybko uświadomiłam sobie potrzebę stworzenia miejsca, gdzie osoby z przewlekłymi dolegliwościami, jak astma, niewydolność górnych dróg oddechowych, niedoczynność tarczycy, choroby skóry oraz serca mogłyby poczuć się lepiej, wspomóc rekonwalescencje i terapię. Równie ważne było dla mnie, by miejsce to miało swój oryginalny charakter, było czymś w Luksemburgu niespotykanym. Tak własnie powstała Grota.
M.W.: Zdradź więc, jak się buduje taką grotę? Sama sól pochodzi z Morza Martwego, ale chyba nie przywozi się jej w walizce z wycieczki w tamte rejony?
J.J.: Wszystko co tu widzisz – podloga, ściany, sufit, cała dekoracja, zrobione są właśnie z tej soli. Sprowadzeniem surowca oraz wykonaniem groty zajęła się specjalistyczna firma budowlana, zresztą bardzo sympatyczni i fachowi ludzie, o których mogę mówić jedynie w samych superlatywach.
M.W.: Pewnie i dla nich była to pierwsza taka przygoda w życiu?
J.J.: Absolutnie nie. To nie była zwykła firma budowlana, ale taka, która specjalizuje się właśnie w grotach solnych. Mają na koncie już wiele tego typu obiektów, głównie w Niemczech i Austrii, skąd daleko jest do morza. Dlatego też i Luksemburg wydaje się być dobrym miejscem dla takiej groty – powietrze jest tu co prawda czyste, ale brakuje w nim tak ważnych dla organizmu ludzkiego minerałów, jak jod, jak selen, potas czy brom.
M.W.: To miejsce, to nie tylko cztery sciany z soli. To przede wszystkim piękne wykończenie – zwisające z sufitu stalaktyty, kolumny i przeróżne ozdobniki. O ile mi wiadomo, w naturze takie zjawiska krassowe rosną z prędkością jednego milimetra na rok...
J.J.: Tutaj oczywiście to wszystko powstało znacznie szybciej. „Wyhodowanie“ solnych stalaktytów było dużo prostsze i zajęło mi znacznie mniej czasu, niż przekonanie lokalnych władz. Ta historia zaczęła się tak naprawdę dwa i pół roku temu, kiedy wystąpiłam o pozwolenie na budowę groty solnej. Doświadczyłam wtedy na własnej skórze, jak bardzo konserwatywnym państwem jest Luksemburg. Moja droga do groty solnej wiodła przez niemal wszystkie luksemburskie urzędy: Ministerstwo Zdrowia, Ministerstwo Klas Średnich, Izbę Handlową (Chambre de Commerce), Urząd Gminy i wiele innych. Musze jednak powiedzieć, że w wielu miejscach spotkałam się z pomocą i życzliwością, a długi czas oczekiwania na kolejne decyzje, to po prostu standard, do którego trzeba się przyzwyczaić i tu, w Luksemburgu. Najmniej sprzyjającą osobą okazał się były burmistrz naszej gminy. Na jego biurku moje podanie przeleżało pół roku. Szczęśliwie przyszedł moment, kiedy pojawiła się nowa pani burmistrz i w ciągu dwóch dni otrzymałam długo wyczekiwane pozwolenie.
Dopiero wtedy mogła przyjechać ekipa, by zacząć budować grotę. Ten etap trwał dokładnie sześć tygodni, łącznie z „wyhodowaniem“ sufitu ze stalaktytów, na który złożyło się wiele warstw soli. Warstwy te kładzie się niezwykle starannie i powoli, gdyż nie można rozpocząć natryskiwania kolejnej, nim nie wyschnie poprzednia.
M.W.: Czy taka grota zachowuje swoje właściwości na zawsze, czy trzeba o nią dbać – konserwować, odnawiać?
J.J.: Sól na ścianach jest trwała, to grube, prasowane pod ciśnieniem cegiełki solne – w sumie ponad trzy i pół tony minerałów, które przyjechały tu w formie bloków i zostały na miejscu ręcznie obrobione, a właściwie wyrzeźbione. Co trzy miesiące, należy wymieniać sól na podłodze. Co dwa lata należy odnawiać także sufit, który z czasem traci swoją krystaliczną porowatość. Tymczasem te wszystkie zagłębienia, sople, wypukłości, powodują, że powierzchnia całkowita sufitu, z którą ma kontakt cyrkulujące w grocie powietrze, to ponad dwa kilometry kwadratowe! A skoro już mowa o cyrkulacji powietrza, to jest to jeden z najważniejszych czynników, bo właśnie w ten sposób mikroelementy z soli przenikają do powietrza, a wraz z nim podczas oddychania do naszego organizmu. W mojej grocie odbywa się to dzięki dwóm systemom. Pierwszy, to strumień powietrza; tłoczony jest przy suficie, gdzie nasycone już minerałami powietrze łagodnie opada na skutek działania grawitacji. Drugi system utrzymuje stałą temperaturę i wilgotność. W grocie zaistalowane jest też ogrzewanie podłogowe, które odpowiada za komfort cieplny grysu solnego. To bardzo ważne dla dzieci, przychodzących tu bawić się w soli, jak w piasku na plaży.
M.W.: Powiedzmy więc kilka słów o właściwościach groty, o oddziaływaniu krążących w jej wnętrzu pierwiastków na ludzki organizm. Z tego, co wiem, kuracja w grotach solnych nie jest formą leczenia, jest jednak elementem wspomagającym rehabilitację.
J.J.: Dokładnie tak. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że to nie jest terapia typu „pięć razy antybiotyk i jesteś natychmiast zdrów“. Seanse w grotach solnych to przede wszystkim profilaktyka. Ja nikomu nigdy nie powiem: „nie bierz zaleconych przez lekarza leków, przyjdź do mnie, moja grota Cię uleczy”. Sama mam wykształcenie medyczne i szacunek do konwenconajnych metod leczenia i dla mnie jest to oczywiste. Natomiast oprócz kontaktu z mikroelementami, nie do przecenienia jest czynnik relaksacyjny. Muzyka i gra świateł tworzą w grocie niepowtarzalny nastrój. Często marzę w ciągu dnia o tym, żeby mieć wreszcie pół godziny dla siebie, by móc przyjść do mojej kapsuły zdrowia i urody. (nb. świetnie działa na skórę!)
M.W.: Czy ta muzyka, odgłosy natury i zmieniające się oświetlenie, to jakiś specjalnie ułożony program, czy raczej zestawienie przypadkowych sekwencji?
J.J.: Kolory i muzyka mają swoje znaczenie i są dość starannie dobrane. Opowiadają określoną historię i jeśli ktoś się wsłucha, może ją odczytać. To taki zamyślony spacer nad morzem.
M.W.: Czy chciałabyś zaprosić na ten nadmorski spacer w samym środku Luksemburga czytelników naszego portalu?
J.J.: Jak najbardziej. Choć grota jest już czynna, oficjalną inaugurację zaplanowałam na sobote 28.03.09, o godzinie 17.00. Czytelnicy polska.lu będą bardzo mile widziani i korzystając z okazji, chciałabym zaprosić wszystkich Polaków w Luksemburgu do uczestnictwa w tym wydarzeniu. Mam także ofertę specjalną dla wszystkich, którzy w tygodniu po oficjalnym otwarciu mojej Groty Solnej przyjdą skorzystać z jej dobrodziejstw. W dniach 29 marca – 5 kwietnia na hasło „polska.lu“ będzie można otrzymać 50% zniżki na seans w mojej goscinnej „solniczce“. Należy jednak pamiętać, iż Grota może pomieścić max. pięć osób, oraz że jej popularność znacznie wzrosła, po materiale jaki ukazał się w zeszłym miesiącu w radio RTL-Lux i prawdopodobnie wzrośnie jeszcze bardziej po wywiadzie w radio RTL-Deutschland (emisja 24.02). Warto więc zarezerwować sobie telefonicznie terminy seansów z pewnym wyprzedzeniem. Chętnych zapraszam już teraz! Wszelkie informacje znaleźć można na powstałej niedawno stronie internetowej mojej Groty. Przewiduję również wsparcie dla fundacji Lux Cordis asbl Małogrzaty Pawłowskiej – dzieci z wadami serca to dla mnie oraz mojej Groty zawsze kluczowa sprawa.
M.W.: Dziękuję za ciekawą opowieść.
J.J.: Dziękuję i zapraszam częściej na łyk świeżego morskiego powietrza do Junglinster.