NASZE PUBLIKACJE

Wisła nad Loarą? Tak, to możliwe!

Wisła nad Loarą? Tak, to możliwe!

Rzeka Wisła będzie bohaterką odbywającego się między 23 a 27 września br. Festiwalu Loary w Orleanie we Francji, a miłośnicy tradycyjnych łodzi wiślanych z Polski – gośćmi honorowymi tej prestiżowej imprezy flisackiej. Już za kilka tygodni ruszy na ten festiwal Królewski Flis – drewniana replika polskiej łodzi wiślanej Marka Strzelichowskiego – hydrobiologa, oceanografa, z zamiłowania – żeglarza.

Flis ruszy z miejsca, gdzie Wisła z górskiego potoku zamienia się w rzekę – od ujścia do niej Przemszy i Soły, by pokonać 2700 km przez Niemcy i Belgię, zawadzając niemal o Luksemburg, dotrzeć w końcu na Festiwal Loary w Orleanie. Tu można obejrzeć prezentację tego przedsięwzięcia jak i samego Festiwalu Loary: http://www.rokwisly.pl/download/FL2015/PREZENTACJA_FL2015PL.pdf

Będziemy zapewne śledzić trasę podróży Marka Strzelichowskiego i jego Królewskiego Flisa; już dziś zamieszczamy przygotowany dla nas specjalnie tekst jego autorstwa, opowiadający o jego przygodzie z żeglarstwem i o tym, co pchnęło go do szalonego pomysłu przepłynięcia rzekami niemal połowy Europy. Oto ten tekst wraz z kilkoma nadesłanymi nam przez jego autora zdjęciami:

***

navigare necesse est, vivere non est necesse
(łac.) żeglowanie jest rzeczą konieczną, życie niekonieczną; słowa Pompejusza Plutarcha wypowiedziane podczas podróży statkiem w czasie burzy.

Kiedyś ludzie pływali aby odkryć drogę do mitycznych „płynących mlekiem i miodem” krain. Pływali żeby odkryć nowe leżące gdzieś „za horyzontem” lądy. Pływali jak Jazon żeby znaleźć złote runo. Pływali żeby podbić inne kraje i narody, czy też (po prostu) płynęli żeby ujść z życiem jak Noe podczas potopu! Było ich jednak stosunkowo niewielu, bo i statków, łodzi, tratew było niewiele, a poruszanie się po wodzie nie było wcale takie proste ani łatwe, ani tak powszechne jak dzisiaj!

Dzisiaj prawdopodobnie choćbyśmy nie wiem jak się starali, choćbyśmy użyli wszystkich dostępnych środków technicznych to nie uda się nam policzyć tych wszystkich, którzy pływają po oceanach, morzach, jeziorach, rzekach i kanałach. Wystarczy jednak przejść się na najmniejszy nawet akwen wodny leżący nieopodal naszego domu, by zrozumieć, że w dzisiejszych czasach żeglowanie naprawdę stało się koniecznością! Przy kejach, pirsach, pomostach, nabrzeżach, stoi tyle najróżniejszych jachtów, łodzi, pontonów, barek - wszystko pięknie odmalowane, błyszczące, okute mosiądzem, lub nierdzewką, wypolerowane, aż trudno oczy oderwać! Trudno oderwać oczy bo tyle tego jest, że (przysłowiowa) głowa boli. W niektórych miejscach i portach szpilki nie da się włożyć pomiędzy te piękne i najpiękniejsze jachty, łódki i łódeczki! Daleko nie szukając wystarczy pojechać/popłynąć na jeziora Szwajcarii Kaszubskiej, Mazur, lub do portów za naszą najbliższą (zachodnią) granicą.

Pamiętam jak wiele lat temu pierwszy raz płynąłem drewnianym jachtem z Gdyni do Iławy, to było coś wspaniałego! Całymi dniami płynęliśmy jedynie w towarzystwie ptaków. Nie było słychać jazgotu silników, głośnej muzyki ze wszystkich stron nas atakującej, krzyków i nawoływań tak jak to jest obecnie. Byliśmy wtedy kawałkiem otaczającej nas przyrody i doskonale się w tej roli czuliśmy. Minęło sporo lat, przybyło jachtów i ludzi, ale niestety „ubyło wody”! Jednym słowem zrobiło się ciasno (jeszcze ciaśniej) jak na Marszałkowskiej w godzinach szczytu. Mając to wszystko na uwadze postanowiliśmy wrócić na rzeki. Na Odrze organizowany jest Flis Odrzański, którego „flagową jednostką” jest od wielu lat najprawdziwsza drewniana tratwa. Budowana i nadzorowana przez retmana Mieczysława Łabęckiego. W tym roku będziemy świętować 20 rocznicę tego flisu.

Po Królowej Polskich Rzek WIŚLE pływamy nieco krócej – w tym roku będziemy również hucznie obchodzić jubileuszowy 10 Królewski Flis Krakowski.

Pisząc powyższe słowa, wyraziłem się niezbyt precyzyjnie! Bo cóż to znaczy „pływamy po Odrze 20 lat”, lub „pływamy po Wiśle 10 lat”!?!? Czy oznacza to, że nikt przed nami po tych rzekach nie pływał? Oczywiście , że nie jest to prawdziwe sformułowanie. My po prostu zaczęliśmy pływać po tych rzekach z potrzeby serca, z chęci przywrócenia tych rzek z powrotem we władanie jak najszerszej grupie ludzi i to nie tylko Naszego Kraju!

Co to znowu za „my” można by się spytać!? MY to po prostu garstka zapaleńców którzy po latach zastoju dostrzegli w naszych rzekach wielki potencjał. Potencjał porównywalny z czasami kiedy to właśnie rzeki budowały podstawy naszej państwowości, naszego rozwoju i tworzyły dobrobyt Naszego Kraju. Można powiedzieć, że na początku było tylko słowo, a potem to słowo ... „przeobraziło się” w drewniane statki jakich od wielu lat nikt na naszych rzekach nie widział. Dzięki grupie zapaleńców pojawiły się ponownie na naszych rzekach - baty, szkuty, galary, promy, komięgi, dubasy, byki, łyżwy, kozy....! Pojawiły się, jak już wspomniałem, także najprawdziwsze tratwy, ale również nie widziane od dziesiątków lat pływające młyny i kuźnie.

***

Pod koniec zeszłego roku Mer miasta Orlean zaprosił oficjalnie WISŁĘ (czyli nas) do wzięcia udziału w największej śródlądowej Imprezie Europy w Festiwalu Loary.

http://www.rokwisly.pl/wisla-gosciem-honorowym-festiwalu-loary-we-francji/

Pod koniec kwietnia ruszamy z „0” Wisły czyli mniej więcej w miejscu gdzie wpadają do niej rzeki Przemsza i Soła. Niewiele osób w Naszym Kraju miało okazję popłynąć/spłynąć tą najbardziej dziką europejską rzeką jaką jest Wisła. Na odcinku prawie 500km, tak mniej więcej od Krakowa do Warszawy, mamy wrażenie, że znajdujemy się gdzieś w odludnym miejscu, gdzieś poza współczesną „cywilizacją”. Sprowadzają nas na ziemię (a właściwie na wodę) nieliczne mosty i jeszcze mniej liczne osiedla i miasta. Nie wszyscy zdają sobie sprawę jak trudno płynie się po tej tak kapryśnej rzece jaką jest Wisła. Każdego roku musimy bardzo uważnie czytać rzekę, aby nie wylądować na mieliźnie której jeszcze kilkanaście dni wcześniej nie było!

Jednak „dzisiaj”, tak samo jak i wiele lat temu... płyniemy (będziemy płynąć) z prądem w dal…

Czy to w dzień, czy o zachodzie
Zmieszana z pluskiem fal
Leci nasza pieśń po wodzie
Niesiona wichrem w dal

W słońcu, czy w blasku gwiazd
Wiele mijamy miast
Z góry, hen, gdzieś do Krakowa
Wieziemy do was plon

Choć płyniemy wciąż w szeregu
Przez smutne, długie nie
Ale każdy gdzieś na brzegu
Zostawił serce swe

I, choć kochania żal
Jedziemy z prądem w dal
Ale każdy wróci z drogi
Do swej niebogi znów

Poprzez lasy, poprzez bory
Płyniemy z biegiem wód
Przez trzy państwa, trzy zabory
Gdzie żyje polski lud

Od gór, aż hen pod Tczew
Rozbrzmiewa polski śpiew
A ten lód, co nosi pęta
Pamięta dawne dni

https://www.youtube.com/watch?v=Lh4jBlQIq8w

Po drodze odwiedzimy kolejny już Flis Festiwal w Gassach – http://flisfestiwal.pl/ Festiwal który z roku na rok zaskakuje nas uczestników i odwiedzających Festiwal gości coraz większym rozmachem, większą dbałością o szczegóły i lepszą organizacją! Po Festiwalu ruszamy dalej nie spiesząc się specjalnie przez „Serce Naszego Kraju”, czyli Kanałem Bydgoskim, Notecią i Wartą do Odry. Następnie Odrą do Szczecina, a potem do Berlina, Brukseli, Paryża, tak aby na początku drugiej połowy września dotrzeć na Loarę do Orleanu! Do Orleanu popłyną przez prawie „pół Europy” 3 (a może nawet 4 lub 5!?) drewniane jednostki – do pokonania będzie ok 2700km rzek i kanałów i ponad 200 śluz. Sześć , a może nawet 10 mniejszych statków, zostanie zawiezionych do Francji na Loarę samochodami ciężarowymi.

Mam nadzieję, że dotrzemy na miejsce w dobrej formie i w doskonałych humorach. Jestem przekonany, że nasza flisacka delegacja zaprezentuje na Festiwalu Loary nie tylko WISŁĘ, ale również wszystko TO co najcenniejsze w naszej dotychczasowej działalności. Mam nadzieję, że uda się nam zaprosić WSZYSTKICH uczestników Festiwalu do przyjazdu w 2017 roku do Polski i razem weźmiemy udział w obchodach ROKU WISŁY.

Marek Strzelichowski